24.10.10

WONDERLUSTRE, Skunk Anansie, 2010

Fotosik darmowy hosting obrazków Wiki donosi, że rzecz miała miejsce czternaście lat temu, czyli - jak łatwo obliczyć - lat miałam nieledwie dziewięć. jaka rzecz? ano do polskich kin wszedł film Strange Days. rzecz jasna mnie na nim nie było - była za to moja siostra. wracając z kina kupiła soundtrack zeń i tak oto, dzięki piosence ♫Selling Jesus, poznałam Skunk Anansie. poszło lawinowo - dwa dni później do domu trafił ich debiutancki krążek, Paranoid & Sunburnt.

stop.

później wydali dwie kolejne płyty, rozeszli się, wokalistka nagrała zapierający dech, w mojej żądnej pierdolnięcia, piersi ♫duet z Maximem Reality z Prodigy, sama wydała dwie solowe płyty.

stop.

wrócili, zeszli się, zamydlili uszy jakimś debestofem i tadaaam, wydali czwarty album. i ja bym się chciała dowiedzieć jednego - co się, kurwa, stało?

może to nie jest moja ulubiona forma pisania o muzyce, zamykanie jej w klamry porównań ale to uderza. uderza i boli, ten rozdźwięk. fakt, że ta wysoko postawiona na wstępie poprzeczka gdzieś się teraz majta koło łydek, sorry. i mi nie chodzi o to, że cała płyta jest o miłości bo niech sobie będzie. jakby się uprzeć to ♫Charity też się jakoś o temat ociera, ale w tych tekstach kompletnie nie ma polotu, znanego wcześniej spod szyldu Skunk Anansie. wszystko jest takie topornie dosłowne, wręcz nieco żenujące, jak w przypadku - nomen omen - ♫Over the Love: now I can forget you cos I'm over the love, karma can protect you cos I'm over the fun, I needed the shame, I needed the pain, I need to feel nothing for you, now I can forget you cos I'm done. poważnie? taki syf? żeby nie było, ja bardzo lubię tę jej emocjonalną stronę, którą pokazała solo, ♫Nothing But do dziś nie mogę słuchać w spokoju ale no cholera, to miała być odskocznia. wypłakała się i wróciła na łono SA.

a tymczasem ich zaraziła tą swoją emo-manierą. gdyby nie ♫My Ugly Boy, który po pierwsze zrzyna ze... Skunk Anansie (♫We Love Your Apathy) a po drugie razi mnie tekst, który jest z pewnością hołubiony przez dziewczęta ze zbyt wybujałą wyobraźnią ale jest najmocniejszym punktem albumu, to należałoby tu mówić o pop-rocku. jeszcze niebanalne mi się zdaje ♫You're too expensive, choć pragnęłabym zaznaczyć, że niebanalne muzycznie jedynie bo i tu się przebijają wersy w stylu: tell me how. tell me how to breathe. when your arms. hold me too tightly. you're too expensive for me. I'd have to break all ties for you. tell me how. to fall out of love with you. blablabla.
a cała reszta się nijak nie broni - teksty, powiedzmy to głośno, kiczowate, muzyka kompletnie bez jaj - tak, wiem, mam się cieszyć, że jest perkusja i gitara. przepraszam ale mało mi do szczęścia.

i to raczej nie jest kwestia mojego nastroju czy stanu ducha - Meds Placebo idealnie trafiło w mój nastrój, opisywało dokładnie to, co przechodziłam ale nie skłoniło mnie to do mówienia, że to jest dobra płyta.
jest (tu wracam do Wonderlustre) monotonna, przesłodzona, teksty naprawdę lecą na jedno kopyto (vide już same tytuły mówią za siebie: Over the Love, My Love Will Fall, You Saved Me, I will stay but You should leave) a nie, jak w przypadku trzech poprzednich płyt, dotykają różnych aspektów. idź mi pan z takim czymś, nawet okładka jest do dupy.

z zespołami jest jak ze znajomymi - masz wielu, są różnorodni, jedni się świetnie nadają do ploteczek przy kawie, innym zdradzasz sekrety przy winie bo wiesz, że to inny kaliber niż ci od ploteczek. i trochę żal, gdy ci drudzy stają się tymi pierwszymi. oczekiwałam o wiele, wiele więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

darmowe liczniki statystyki