18.9.09

Between the click of the light and the start of a dream.

Lubię uczucia, nieskrycie szaleję za emocjami. Wolę lubić, kochać, czuć irytację, wściekłość, pokłady agresji. Od osób, wobec których to wszystko żywię.
Dlatego tak sobie cenię ten typ pamięci, który mi przypadł w udziale. Z całym dobrodziejstwem chwil - dzięki niej mogę przeżywać wszystko po kilka razy, raz w oryginale a potem przy okazji regresu.

Ostatnio, tak z głupia franc, mam dobry humor. Nie taki hahadobry, po prostu - mniej, a nawet niemal wcale nie, skompresowana chodzę.
Z podniesionym czołem ulicą przed siebie, po domu na wpół goła podskakuję i opadam wiotko, nie zawtórowałam przyszłym studentom, gdy wyklinali brak okien na korytarzu - cierpliwie stałam w kolejce do dziekanatu.
Mansona podmieniłam w fu!barze na bębny, trąbki, flety, w autobusach uśmiecham się do ludzi i jest jak wiosną na jesieni. A ostatnie wydarzenia nie nastrajają do szczerzenia się przesadnie.

Inna sprawa, że jadąc na uniwerek trafiłam na dwie śmieszne panie. Jedna poruszała się z laską dla niewidomych i nic w tym śmiesznego by nie było, gdyby nie fakt, że widziała. Laski używała by wymusić na innych ustąpienie miejsca i podczas podróży miastem. Na złodzieju czapka..., więc zaatakowała jakąś inną staruszkę i zaczęła jej wciskać te kity o pełnej ślepocie. Tamta, typowa drobna starowinka, słowem się do niej nie odezwała, więc Kobieta z Laską oburzona spytała, czy aby ta jej na pewno wierzy.
Siedziałam w miarę niedaleko, więc nagabywana odwracała się do mnie i wznosiła oczy do nieba, szukając zrozumienia. Trochę ją rozumiem. Choć mnie zagadnięto raz i był to miły, starszy pan, który opowiadał mi o Drugiej Wojnie Światowej, a że mnie temat interesuje, więc nie narzekam ni trochę.

Jeden z przystanków znajduje się obok kościoła pod wezwaniem St. Kostki i często dosiadają się na nim siostry zakonne. Nie inaczej było wczoraj - wsiadły dwie. Siedząca obok mnie kobieta, też leciwa, wierzy pewnie, iż obecność siostry w promieniu metra oznacza, iż bóg jest bliżej niż zazwyczaj, bo zaczęła obie zakonnice usadzać po obu stronach swojej nieskromnej osoby. Jedna, faktycznie, siadła między nami - druga dała nogę na drugi koniec autobusu, ku wyraźnemu niezadowoleniu dewotki. Ale i wtedy nie parsknęłam ironicznym śmiechem skierowanym w stronę tej staruszki, raczej uśmiechnęłam się do siostry, by wyrazić uznanie dla jej charakteru.
Myślę bowiem, iż gro sióstr sprzedaje swoją osobowość i nie zawsze wchodzi w tyłek wiernym, dlatego, że chce. A ta, choć w minimalnym stopniu, ale się nie dała. Jeśli odpuszczasz wolne miejsce napotkane zaraz po wejściu do środka komunikacji, to jasnym jest, że celowo je odpuszczasz. Wszystkie to rozumiałyśmy i ta, co wylądowała obok mnie, szybko pozazdrościła koleżance - dewotka urządziła sobie minispowiedź w wersji mobilnej. Ku rozwadze puszczam w obieg myśl - objazdowy konfesjonał? Miejsce dla lekarza i księdza? Czy jest na sali ksiądz? Kolana mniej by tych staruszków bolały - tych spowiadających się, ksiądz przesz ma miejscówę siedzącą w konfesjonale. Odpukiwałby w kasownik. Dewotka, jak to na dewotkę przystało, grzechy miała cienkie, niewarte przytaczania.

Co się działo w dziekanacie, przed nim i na ulicy, na której się znajduje, opiszę przy okazji inauguracji roku.

Wracając też trafiłam na roszczeniową babeczkę - ponieważ opisuję wydarzenia z siedemnastego września, to niedziwną jest obecność telewizji przy niektórych pomnikach. I właśnie jeden z owych nastroił pewną energiczną kobietę do rozpoczęcia wywodu nt. podziału ról w związku. Że to Panie, za czasów wojny, to byli mężczyźni, że teraz ona chce takiej relacji partnerskiej, nie że ona w garach, tylko oboje w nich stoją, ew. on w wybrane dni tygodnia - ona w pozostałe. I bardzo by rada była, gdyby on przejął i jej część grafiku. Trochę lol, bo Pani tak na oko, Związek Życia ma już za sobą. Nie odmawiam Pani prawa do drugiej miłości, gdzieżby. Tylko takie pieprzenie jest raczej typowe dla młodych, prężnych kobieciąt, a nie tych starszej daty.
I oczywiście nie obyło się bez wątku typowego dla owej starszej daty - kwestia ustępowania miejsca.

Jakoś tak zaobserwowałam, że to głównie problemy łączą ludzi w środkach komunikacji - tzn. w metrze nic nikogo nie łączy, każdy siedzi ponury, słucha czegoś, ew. jak rozmawia to z kimś, kto z nim wsiadł już. Jest jeszcze grupa bystrych inaczej, którzy prowadzą rozmowy telefoniczne na raty. Na niektórych stacjach jest bowiem zasięg i na nich dzwonią. Między stacjami zasięg zanika, rozłącza ich i oni na kolejnej stacji oddzwaniają i tak dopóki nie skończą jazdy. o ileż logiczniej dać szybko znać, że siedzą w metrze i oddzwonią jak dojadą.

Więc pewna pani dopadła pewnego pana i zaczęła mu opowiadać, jak to załatwia sobie miejsce w autobusach. Nie, nie laską. Podchodzi do dżentelmena i mówi Ja widzę, że Pan bardzo chce ustąpić mi miejsca, prawda?

Nic a nic tego Tołstoja nie poczytałam, takie ciekawe to życie autobusowe! Jeszcze koło mojego domu, a dokładniej na przystanku przycmentarnym, zdarzył się wypadek. Nie znam szczegółów, bo tam nie wysiadam, ale była karetka, sanitariusze prowadzili jakiegoś pokładającego się z bólu mężczyznę. Nie wysiadałam tam, ale przystanek dalej więc nie zdążyłam podsłuchać plotek, które - rzecz jasna - poszły wewnątrz.

Czegoś mi jednak brakuje, poza tym podskakiwaniem w samym t-shircie i majtkach. I chyba na poważnie bym się zakochała. Bo to przyjemne uczucie. Tandetne często ale właśnie tej tandetki mi brakuje na obrazku. Nie mogę przecież wciąż wspominać zamierzchłych porywów. Pora na świeże doznania.
Pewnie znów się coś spieprzy ale chodzi o to, co zanim. Wszak nigdy nie czułam się lepiej niż na chwilę przed pierwszym upadkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

darmowe liczniki statystyki